Halo

Halo! Jesteście tam? Odezwiiiijcie się! OK, fajno was słyszeć. W ogóle to dzięki, że zdecydowaliście się zajrzeć do tej zapowiedzi. Nie sądziłem, iż jest jeszcze ktoś, kogo nie odstrasza ksywka „Joel” obok tytułu …
Dziś opowiem wam o nowej gierce, którą zobaczymy najwcześniej za rok. Będzie to niemały skok w przyszłość, więc nie bierzcie wszystkiego serio – jeszcze wiele może się zmienić i zapewne sporo wody upłynie w rurach, zanim do wiadomości publicznej trafią naprawdę pewne i sprawdzone informacje. Z zatem: zapraszamy do zapowiedzi z gatunku science – być może – fiction.
Bungie wyda w końcówce 2000 roku „Halo”, grę akcji w konwencji TPP. I choć aktualnie zespół tworzący ów program jest mocno odchudzony (większość załogi firmy kończy zapowiadaną na początek 2000 roku gierkę „Oni”), to już niedługo prace nad obiektem naszego zainteresowania ruszą pełną parą, aż się dymić będzie. Nie bójcie się jednak – w ich wyniku nie powstanie to kolejny klon Lary Croft czy Indiana Jonesa (a nie Indiany Jonesa – bo to od nazwy stanu). W końcu dwa lata pracy designerów i speców od myślenia nie mogą przerodzić się w zwykłą powtórkę z rozrywki, odgrzewane danie z ładniejszą grafiką i niczym więcej.
Naszym przeciwnikiem będą kosmici. Te wredne potworki zagrażają Ziemi od lat i wygląda na to, iż tylko jeden jedyny żołnierz – zwiadowca jest w stanie dać im łupnia. Nie musze chyba mówić, iż żołnierzem tym jesteś Ty. Na razie standard… Ale spójrzcie na to:
Do przebycia otrzymasz dość skromną liczbę poziomów – mianowicie jeden. Będzie on oczywiście gigantycznych rozmiarów i ukończeniego go zajmie co najmniej 40 godzin. Oszczędności na poziomach zaowocują rozrzutnością w dziedzinie uzbrojenia – na swej stronie autorzy wspominają coś o kilkudziesięciu rodzajach niebezpiecznych maszynek, począwszy od sprzętu do wymachiwania (drągi? Miecze?) na nuke’ach skończywszy. Mało tego, jeśli ktoś uważa, że taka rakietnica to maksimum możliwości destrukcyjnych człowieka, to jest w głębokim błędzie. Przecież człowiek niekoniecznie musi nosić broń, może się zdarzyć, że to broń poniesie człowieka. Taki czołg na przykład – wsiada się do niego, dodaje gazu, kręci lufą na prawo i lewo, bum bum i cały poligon stuka do bram nieba… Albo samolocik miast grubaśnego czołgu… Eh!
Skoro już o materiale do eksterminacji mowa, to jak jest z ich inteligencją? Wciąż się rozwija. Bungie twierdzi, iż jest to jeden z jej priorytetów – zrobić program, w którym wróg nie jest debilem, albowiem „naprawdę” myśli. Działa pojedynczo lub w grupach, czasem zachowuje się w sposób niekontrolowany – po prostu panikuje. Co więcej, posiada morale, od którego to czynnika zależy sposób, w jaki rozprawia się z przeciwnikami. Czyż nie zapowiada się to pięknie?
Walczyć będzie można na ziemi, pod ziemią, w powietrzu, w budynkach i na zewnątrz. Tak bogate środowisko to zasługa ulepszonego engine’a Bungie, wykorzystującego takie techniki jak multi-pass texture mapping, terrain mesh czy cieniowanie w czasie rzeczywistym. Koderzy zapowiadają, iż każdy dobrze rokujący sposób na wyczarowanie czegoś pięknego na ekranie zostanie w „Halo” wykorzystany. Będzie żywa fauna i flora (jelonki skubiące trawkę? Nie mam pojęcia, co autor press-packa miał na myśli), efekty pogodowe, genialne animacje i realistyczne, obrabiane w profesjonalnym studio filmowym efekty dźwiękowe.
Atrakcją ma być i multiplayer. Choć w Polsce wciąż niewiele osób szaleje po sieci, to i o tym elemencie „Halo” nie wypada nie wspomnieć. A więc będzie podział na role w trybie cooperative team game. Grając jako ludzie lub obcy, gracze znajdą się w sytuacjach, o jakich pojedynczy gracz może tylko marzyć… Cóż, nie wiem, jaki procent zapowiedzianych atrakcji znajdzie się w gotowym produkcie. Wydaje mi się jednak, iż na „Halo” warto poczekać. To naprawdę może być silny punkt przyszłorocznej jesieni.

Author:

Related Post

top